|
Kraków - Lwów (26.05.-30.05.2003)
Lwów zauroczył nas ciepłem, gościnnością, atmosferą wielowiekowej tolerancji. Obok siebie stoją od lat kościoły, cerkwie, synagogi. Ludzie są mili, sympatyczni, uczynni. Chętnie rozmawiają z przybyszami.
Chociaż Lwów od dziesięcioleci jest obcym miastem - najpierw radzieckim, teraz ukraińskim - duch polskości wciąż jest wyczuwalny, obecny, niepokonany. Szczególnie mocno przemawia na Cmentarzu Łyczakowskim, w kościołach z polskimi nagrobkami i epitafiami, w operze.
Szkoda, że tak wiele budynków Lwowa zaniedbano. Ale przez szarość elewacji przebija blask świetnej przeszłości.
Po powrocie z wycieczki każdy z uczestników mógł powiedzieć: Nie ma jak Lwów...
Tekst i zdjęcia: Władysław Krupa
|